


Nigdy nie sądziłam, że na tym blogu pojawi się jakiś samochód, bo fanką motoryzacji nie jestem:) ale usłyszałam dzisiaj, że mamy święto malucha (małego fiata) i wspomnienia wróciły... Mieściliśmy się w naszym pięknym czerwonym maluszku z rodzicami i bratem oraz psem jadąc na wakacje w sposób niepojęty. Niestety z archiwów fotograficznych znalazłam tylko zdjęcie gdzie maluszek pojawił się przypadkiem, główną bohaterką była Aza, nasza dalmatynka. To było jakieś 25 lat temu:) Świętujmy!
1 komentarz:
no cóż, my mieliśmy malucha pomarańczowego i zasuwaliśmy na wakacje do Ustki: rodzice, ja z siostrą z tyłu i akwarium z chomikiem na kolanach...bagaże oczywiście na dachu.ale gdzie Wy tego psa mieściliście to nie dojdę :)
a jak przypomnę sobie, że prawo jazdy jeszcze robiłam maluchem to już w ogóle nie wierzę w to wszystko! pewnie nasze pokolenie ma masę maluchowych wspomnień! ale jakoś nie tęsknię do tamtych czasów...
Prześlij komentarz