W parku spotkaliśmy taką cudną oswojoną wiewiórę, że muszę ją pokazać:) wsuwała czereśnie, które zabraliśmy sobie na piknik. Po powrocie za to bardzo niezadowolony Marcepan (mój koci aniołek oczywiście) przymierzał skrzydełka, które zostały specjalnie dla niego zakupione na wyjątkową sesję zdjęciową, którą zrobimy niebawem... albo troszkę później. Moim zdaniem prezentuje się wspaniale.








6 komentarzy:
Wiewiór jest śliczny ale kot ze skrzydłami bije go na głowę! Mam nadzieję, że sesja uaże się i tutaj;)
Dziękuję. Na pewno pokażę efekty sesyjne ale przede wszystkim muszę teraz udobruchać mojego aniołeczka:)
Ależ się ciesze , że trafiłam na Twojego bloga :D Zdjęcia cudne , lalki normalnie mistrzostwo , a teraz uraczasz mnei miniaturowym światem , który też ostatnio uwielbiam , narazie oglądać , ale może kiedyś... Pozdrawiam.
Sesji anielskiego kota juz sie nie moge doczekac! Jako mala dziewczynka marzylam o udomowionej wiewiorce. Nie potrafilam zrozumiec dlaczego tata nie moze mi po prostu zlapac wiewiorki i przyniesc do domu.
Piękna wiewiórka. A kot ma morderczą minę, zdecydowanie;]
Fajowe masz sandały;) Pozdrawiam
Prześlij komentarz