Kiedy byłam mała, w ramach swojego pierwszego aktu wandalizmu (i nie wiem czy nie ostatniego) wyryłam widelcem "love" na stoliku kawowym rodziców. Jak się domyślacie niespecjalnie się ucieszyli i pewnie dlatego to pamiętam:) Tym razem "love" została zamówiona i zostanie rekwizytem zdjęciowej sesji ślubnej czyli mimo, że prawie zlekceważyliśmy Walentynki miłość pojawiła się tu na całego.
Zdjęcia kolejnych miśków pyśków (nadal nie mają zapięć) są już nieaktualne bo grono się powiększa z minuty na minutę (przesadzam oczywiście!), w dodatku dzisiaj nie miałam akurat czasu na picie kawy i szydełkowanie, ale co tam, kawa sprzed dwóch dni tak ładnie się prezentuje...
Wracając do miłości, przedstawiam Wam moich chłopaków:) Love is in the air.
Zdjęcia kolejnych miśków pyśków (nadal nie mają zapięć) są już nieaktualne bo grono się powiększa z minuty na minutę (przesadzam oczywiście!), w dodatku dzisiaj nie miałam akurat czasu na picie kawy i szydełkowanie, ale co tam, kawa sprzed dwóch dni tak ładnie się prezentuje...
Wracając do miłości, przedstawiam Wam moich chłopaków:) Love is in the air.





7 komentarzy:
fajny ten napis, a kocurek ładniutki:)
miśki super, te ich oczy:))...a kociak hm...zapewne fajnie mruczy:))
o kurcze jaki kot! chyba największy jakiego widziałam :)
a buzie kochane!
wzrok kota mówi "dlaczego przeszkadzasz mi w byciu drapanym przez pańcia?":D
Mina rodziców musiała być bezcenna!
Piękne głowy!
Krasny Marcipám :))))
pyśki są bomba :))
Prześlij komentarz